DLACZEGO ZREZYGNOWAŁAM ZE STUDIÓW?

Mam wspaniałych przyjaciół. Nasze rozmowy zawsze wnoszą wiele ciekawych wniosków, czasem świeże spojrzenie na sprawę i – zdecydowanie – bardzo dużo pozytywnej energii.

Niedawno spotkałyśmy się ze znajomą, która obecnie kończy prywatne studia na kierunku „social media”.

Pamiętam, że gdy je zaczynała, nie mogłyśmy się wszystkie doczekać, aż nauczy się czegoś, czego my z Sylwią w embraceyourlife.pl nie wiedziałyśmy. Minęły 3 lata i okazało się, że ten moment nie nadszedł.

W czasie tej rozmowy przypomniały mi się moje studia.

Studiowałam filologię angielską (licencjat) a później poszłam na administrację (magisterka).

O ile licencjat był dla mnie mało stresującym, choć czasem bardzo nudnym kierunkiem, bo angielski całkiem kumam, ale historii już nie znoszę… To magisterka okazała się być jak flaki z olejem.

Licencjat wybrałam sobie sama. Na magisterkę poszłam, bo rodzice bardzo chcieli, żebym była wykształcona.

Nic z tego, czego się tam uczyłam, nie było powiązane ze mną ani moimi zainteresowaniami. Miało mnie to jednak zaprowadzić do pozornie bezpiecznej pracy na etacie (którą, notabene, od 18 roku życia miałam i jak na tamten etap mojej świadomości – zarabiałam całkiem nieźle).

Po pierwszym semestrze, kiedy okazało się, że oceny można kupić, a sesja wygląda tak, że wykładowca wychodzi z egzaminu, aby nie widzieć, jak ściągamy od siebie – wiedziałam, że sprawa mija się z celem.

Do tego – ludzie z roku byli strasznymi snobami.

Moi rodzice pewnie do dziś nie wiedzieli, ale od drugiego roku magisterki, zamiast chodzić na zajęcia, raczej wychodziłam w weekendy z domu i siedziałam w pracy, albo kupowałam bilet do pociągu byle jakiego i jechałam zwiedzać Polskie miasta. Jeden dzień wystarczył, aby poznać trochę więcej skrawka Polski, niż tylko Bydgoszcz.

To wydawało mi się znacznie bardziej ciekawe, niż spędzenie 8 godzin na zajęciach.

Gdy przyszło do momentu wybrania tematu pracy magisterskiej i pisania jej – spakowałam walizki i wyjechałam do Warszawy.

No dobra – w międzyczasie zaczęłam odkrywać już tematykę marketingu internetowego i rozwoju osobistego. Więc ten świat zaczął mnie wciągać na dobre. Nic innego się nie liczyło.

Dopiero od tego momentu mojego życia, czułam że robię coś dla siebie i że to naprawdę ze mną rezonuje. I dopiero od tego momentu, wszystkie moje umiejętności i naturalne zdolności zaczęły ze sobą współgrać.

I myślę sobie dziś, że to wielka szkoda…

Szkoda, że w liceum nie uczą młodych ludzi, jak poszukiwać swojego powołania. Jak podsycać zainteresowanie jakimiś hobby czy zajawkami.

Szkoda, że na studiach nie stosuje się nauczania przez praktykę i w niewielu przypadkach pyta się ludzi, czego naprawdę chcą się nauczyć bardziej.

Zamiast tego – w dużej mierze tworzy się niewolników, którzy od dziecka uczą się srać na dzwonek, jeść na dzwonek i pracować na dzwonek.

System edukacyjny ograniczony jest programami, które wypluwają po paru latach ludzi nie mających pojęcia, kim są, co potrafią i czego chcą od życia.

Tak – wiem, że są ludzie, którzy studia wybierają dlatego, że jakiś kierunek ich naprawdę kręci. Choć jednocześnie widzę, że spory odsetek takich osób bywa rozczarowana porównaniem obietnic z broszury informacyjnej z tym, z czym faktycznie wychodzą po obronie pracy.

Jeszcze gorsze jest późniejsze zderzenie z pracą w danym zawodzie. Nie bierze się przy tym pod uwagę czynnika ludzkiego.

Tylko nieliczni mają to szczęście, że trafiają na życiowych nauczycieli, pokazujących że można inaczej. I niewielu z nich ma odwagę do tego, aby spróbować wyjść poza „bezpieczne” normy.

Gdy patrzę na znajomych z czasu licencjatu (a tam zyskałam sporo naprawdę wartościowych relacji), widzę, że może 1% z nich robi coś związanego z pierwotnym kierunkiem – typu nauczanie języka, tłumaczenia. Spora grupa tych ludzi wykorzystuje umiejętność językową do innych celów. Nauka z YouTuba w języku angielskim. Malowanie i podróże po Stanach. Czytanie książek, których nie ma na Polskim rynku. I dużo, dużo więcej…

Dla mnie rezygnacja ze studiów była jedną z lepszych decyzji. Znacznie więcej nauczyłam się z samego YouTuba albo uczęszczając na kursy, które mieszczą się w obszarze moich zainteresowań. Wiele szkoleń pomogło mi wypracować moją własną ekspertyzę biznesową. Nic jednak lepiej nie nauczyło mnie przedsiębiorczości niż nauka przez doświadczenie, próbowanie i popełnianie błędów.

Czy powinnaś rzucić studia?

To nie jest odpowiedź, którą tutaj uzyskasz.

Świat w jego obecnej postaci daje nam dużo dobrego. Przez zadawanie sobie samodzielnie odpowiednich pytań i brak obaw przed odpowiedziami, możemy nakierować się na najlepsze dla nas ścieżki rozwoju.

Aby odpowiedzieć sobie na to pytanie, musisz zajrzeć głęboko w siebie. Musisz spędzić ze sobą wartościowy czas. Bez pytania znajomych lub przyjaciół, czy to jest dobra decyzja i co oni zrobiliby na Twoim miejscu.

Nikt lepiej, niż Ty sam/a – nie będzie znał odpowiedzi na to pytanie.

Znam osoby, które nie mają matury, a i tak zatrudniane są w dużych firmach, zarabiając sporo – bo od dziecka zajarane były DJ-ką albo programowaniem bardziej, niż chodzeniem do szkoły.

Znam osoby, które całe życie poświęcają pracy w szkołach i na uczelniach, i wygląda to jak sposób na życie.

Znam też osoby, które są dobrze wykształcone i pracują w swoim zawodzie, choć niekoniecznie lubią swoje miejsce pracy.

Dostajemy to, na co jesteśmy w stanie się odważyć. Każdy ma swoją ścieżkę. O Twojej zdecyduj samodzielnie. Tylko wtedy to będzie najlepszy wybór.

Ściskam!

2020-04-10T15:42:20+00:00

Wartościowe? Udostępnij!

Zostaw komentarz

Przejdź do góry