?„Ludzie kradną moje pomysły.”
?„Moja oferta została żywcem skopiowana.”
?„Nie chcę tego wszystkiego wypuszczać, bo zaraz będę miała sygnały, że większa firma to wykorzystała jak swoje.”

Serio, często słyszymy tego typu zdania. I często nasze reakcje są takie same – czytaj, w formie głębokiego westchnienia. Takiego na zasadzie „Kurcze, znowu to samo…”

To nie jest westchnienie ze współczuciem, choć z pewnością to nie jest miłe, gdy ktoś kopiuje Twoją kolorystykę, pomysł na logo i nawet treści lub oferty.

To westchnienie jest raczej pewną formą rozczarowania nami samymi: ponieważ nie wyczułyśmy odpowiednio wcześnie, że nasz nowy klient, który ma duże opory i obiekcje przed działaniem – tak naprawdę ma sporo do przepracowania w zakresie poczucia wewnętrznej misji i własnej wartości. ?

A to nie jest praca, do której można kogoś zmusić.

I jeśli Ciebie dzisiaj konkurencja i jej niemoralny sposób działania blokuje przed dawaniem światu najlepszej wersji Ciebie, to czytaj dalej.

Może to, co mamy poniżej w jakiś sposób Cię dziś przekona, że jednak nie warto odpuszczać swoich marzeń przez kogoś, kto zmaga się z własnymi demonami zablokowanej energii twórczej.

Bo wiesz – czas i tak mija, a jeśli trzymasz się kurczowo blokady związanej z konkurencją, to znaczy, że to jest Twoja lekcja mająca służyć Twojemu wzrostowi, a nie walce z konkurencją. Powalczyć możesz tylko i wyłącznie ze sobą z wczoraj.

HISTORIA #1

Zanim zaczęłyśmy razem pracować, Sylwia tworzyła system internetowy do rekrutacji w branży MLM. System ten nazywał się Dominator Marketing. W skrócie DM. Niebiesko-białe logo w kółku.

Pod koniec istnienia systemu powstała jego kopia, którą stworzyła konkurencja. Skrót nazwy konkurencyjnego systemu to DM. Niebiesko białe logo. W kółku oczywiście. System online do rekrutacji w branży MLM. Zbieg okoliczności? ? Daj spokój…

Jaka była nasza reakcja w tamtym czasie? Przede wszystkim dużo śmiechu, bo ewidentnie konkurencja nie znała całego modelu biznesowego, według którego działała wtedy Sylwia i nie miała pojęcia, jakie ryzyka wiążą się z systemem, który wprowadzali u siebie.

Ta sama konkurencja nie wiedziała też, że Sylwia planuje zrezygnować z działania do branży MLM z wielu powodów, o których pisała chociażby tutaj:

https://embraceyourlife.pl/oszustwa-w-mlm-i-szkoleniach/

Tamta firma mogła jednak wyjść na całym przedsięwzięciu lepiej, zaczynając współpracę, a nie tworząc kopię istniejącej już platformy, o bardzo podobnej nazwie i logo. Odkupując tym samym nie tylko napisany już system (bez inwestowania większej sumy we własny), ale też pozyskanie wiedzy i doświadczenia założycielki, kontakty, know how i gotową już bazę klientów.

Czy rozumiesz już, co chcemy Ci przez tę historię przekazać?
Kilka kwestii:

  1. Konkurencja nie zna Twojej wizji, nie wie jakie decyzje podejmujesz na teraz i na przyszłość, nie ma Twojego modelu biznesowego i nie siedzi Ci w głowie.
  2. Jeśli ktoś decyduje się na kopiowanie, nie tylko nie wie, co jest pod powierzchnią, do której nie ma dostępu, ale też wpadnie po drodze na wszystkie możliwe miny, z których Ty już wyszłaś, albo umiejętnie ominęłaś.
  3. Oryginał zawsze wybroni się pomysłowością, bo ją zwyczajnie ma wpisane w DNA. Kopia zawsze będzie próbowała nadążyć za nowościami, goniąc własny ogon.

HISTORIA #2

Krótko po tym, gdy z Sylwią połączyłyśmy siły, zaczęłyśmy też bliższą współpracę z pewną znaną obecnie Panią coach managerów, kariery i takich tam. I na fali tego flow, przekazałyśmy jej w tamtym czasie kilka naszych pomysłów na rozwój dużego projektu szkoleniowego. Zaczęłyśmy wszystkie od pierwszego kroku, czyli zrealizowania pierwszego takiego szkolenia. Miało się ono odbyć w Krakowie.

Zaraz po tym, gdy projekt zaczął nabierać tempa i pierwsze bilety na szkolenie zostały już sprzedane, zostałyśmy powiadomione o wycofaniu się pani szanownej coach z przedsięwzięcia. Za oficjalny powód podała nasz sposób bycia i podejścia do współpracy, co oczywiście równało się z jej problemem wewnętrznym do naszego braku chęci podporządkowania się jej, jako firma wykonawcza. Pani po prostu zapomniała nas traktować jak partnerów w biznesie, zamiast tego w jej opinii pomysł był jej, a nasze miało być tylko wykonanie. W dodatku wycofanie to nastąpiło bez wzięcia przez nią odpowiedzialności za poniesione wspólnie koszty.

Zostałyśmy ze sprzedanymi biletami na szkolenie, którego agenda została bez 3 głównych mówców (dwie osoby, z którymi pani współpracuje też się wycofały).

Co się robi w takiej sytuacji?

Można się wkur***. I pluć sobie w brodę, że oddało się pomysły komuś, kogo się tak naprawdę nie znało.
Można się załamać, że zostało się z dużymi kosztami, z obietnicami bez pokrycia względem klientów i bez planu B.
A można też otrzepać kolana po tym wewnętrznym i finansowym upadku, wziąć odpowiedzialność za swoje decyzje, wyciągnąć najważniejsze lekcje dla siebie oraz działać dalej.

Lekcje, które wyciągnęłyśmy po tej przygodzie, to przede wszystkim:

  • Zawsze podpisuj NDA, zanim sprzedasz pomysł – bez względu na to, jak dobrze Wam się rozmawia.
  • Zawsze podpisuj umowę, ZANIM podejmiesz jakiekolwiek działania na spółkę z inną firmą/ osobą.
  • Zawsze miej plan B dla realizacji swojego pomysłu.
  • Nie potrzebujesz nikogo z pozoru większego, aby zrealizować swoje pomysły. Sama jesteś wystarczająco dobra, aby to zrobić z ludźmi, którzy naprawdę chcą Cię wspierać, a nie tylko mieć z tego korzyść dla siebie.
  • Bądź wdzięczna za to, że poznajesz czyjąś prawdziwą naturę – dzięki temu dokładnie wiesz, z kim nie chcesz mieć do czynienia i do czego sama sobie nigdy nie pozwolisz dopuścić w przyszłości.

Takich historii jak te mamy jeszcze kilka. I kilka dodatkowych lekcji związanych z radzeniem sobie z konkurencją od ich powstania wyciągnęłyśmy. Są też działania, które podjęłyśmy, aby przestać przejmować się konkurencją, a jednocześnie pozwolić sobie w pełni uwolnić potencjał twórczy.

Oto, co zrobiłyśmy:

  • przestałyśmy obserwować i lajkować fanpage konkurencji
  • zablokowałyśmy sobie same dostęp do prywatnych kont konkurencji lub osób, na których zdążyłyśmy się poznać w przeciągu 5 lat, szczególnie w branży rozwoju osobistego
  • wyłączałyśmy sukcesywnie powiadomienia osób udostępniających na swoich tablicach treści konkurencji (i co jakiś czas to robimy), aby nie wiedzieć i nie widzieć co robią inni.

Te proste działania pozwoliły nam zyskać przestrzeń i wolność umysłu.

Jednocześnie dzięki temu, że zapomniałyśmy o istnieniu niektórych marek – odpuściłyśmy też swoją początkową złość, która oczywiście pojawiała się jako pierwsza reakcja na bycie kopiowanymi.

I dziś, gdy jeszcze czasem wpadamy na działania ewidentnie „inspirowane” naszym sposobem działania, uśmiechamy się do siebie wewnętrznie. Bo świadomość, że kopiowanie to objaw słabości powoduje w nas jedynie współczucie.

Potwierdzając nam jednocześnie, że idziemy w dobrym kierunku. Skoro ktoś poświęcił czas na skopiowanie nas, to znaczy, że widzi w nas niedościgniony wzór do naśladowania.

Na zdrowie! ❤️??

Honorata