WYSOKIE WIBRACJE 14#: Jak kreować CUDA w codzienności?

Jaka jest Twoja definicja CUDÓW? Ile jest ich w Twoim życiu? Patrząc na cuda z pozycji umysłu, łatwo jest wpaść w pułapkę ograniczeń czy nawet pewną formę przywiązania do tego, co znasz. Nie dopuszczając – albo wręcz BLOKUJĄC możliwości realizowania się w Twoim polu doświadczeń tego, czego nie znasz. Głównie nie znasz pod kątem emocjonalnym.

W dzisiejszym odcinku podcastu wyjaśniam:

  • jak dopuszczać realizację cudów w świecie zewnętrznym
  • czym są cuda a czym nie są
  • dlaczego to ważne, aby akceptować wiele wariantów realizowania się cudów w życiu
  • jak otworzyć się na nieznane
  • jaką rolę odgrywają emocje w realizowaniu się cudów
  • czego nie robić sobie umysłem i sposobem myślenia, aby cuda mogły się dziać

DODATKOWO

  • przez dwa przykłady z mojego życia opowiadam, jak sama zaczęłam dopuszczać CUDA do swojego życia

Ciekawa jestem Twoich „Aha-momentów” po wysłuchaniu tego odcinka podcastu WYSOKIE WIBRACJE. Podziel się nimi w komentarzu.

Ściskam z własnych podróży wewnętrznych

Sylwia

***

OBSERWUJ NAS I SŁUCHAJ W APLIKACJI SPOTIFY

***

ODTWARZAJ PRZEZ YouTube

Uzdrawianie niewspierających wzorcówZwiększanie połączenia z wyższą jaźniąOdblokowanie na finanse i wewnętrzne spełnienie

duchowekursy.pl

***

PRZECZYTAJ

Jak kreować CUDA w codzienności

Jak sprawić, żeby w twoim życiu cuda stały się codziennością.

No właśnie to jest bardzo dobre pytanie ponieważ każdy z nas, kiedy zaczyna swoją przygodę z rozwojem marzy o tym, aby w jego życiu zaczęły szybko dziać się cuda.

Inaczej mówiąc magia czy jakieś czary, które te nasze życie zmienią bardzo szybko w coś co sobie wyobrażamy i o czym marzymy.

Niestety w większości przypadków ta chęć wypływa nadal z naszego umysłu, który chce wszystko dosłownie wszystko kontrolować, chce nawet kontrolować, jak te cuda będą się zadziewać i jaki będą mieć przebieg, oraz kiedy dokładnie te cuda mają wydarzyć się w naszym życiu.

Chcemy, aby po prostu wszystko działało według wymyślonego planu, w którym nadal czujemy się bezpiecznie, a raczej można powiedzieć, że bezpiecznie czuje się nasz umysł.

No, ale przecież kiedy wiemy, co i jak ma się zdarzyć, kiedy dokładnie znamy ten przebieg – to nie można nazwać już tego cudem.

Tymczasem cuda zaczynają się dokładnie tam, gdzie kończy się nasze rozumienie.

I być może jest to dzisiaj dla ciebie ciężkie do przyjęcia.

Nie mogę powiedzieć, że do zrozumienia dlatego, że właśnie to rozumienie potrzebujesz, aby się zakończyło.

Cuda zaczynają się dziać, kiedy dopuszczasz do siebie wszelkie warianty i możliwości, a to dla umysłu jest ciężki orzech do zgryzienia. Bo jemu cuda kojarzą się przecież tylko z czymś co w jego odbiorze ma dokładnie takie scenariusze, które już gdzieś poznał.

Zobacz jakie to jest ograniczające dla ciebie. Bo jeżeli twoje cuda mogą dziać się tylko według takich można powiedzieć schematów, które zna twój umysł, no to masz naprawdę ograniczone spektrum możliwości.

Twoje cuda mogą się zadziewać tylko według tego co ktoś ci przekazał.

I nieważne, czy to będzie twoja rodzina, czy to będą twoi znajomi, czy to będą piosenki, filmy czy też książki, które są fantastyczne i piękne, i z których można złożyć sobie cudowne wspaniałe doświadczenia, i wykreować, i przyciągnąć do swojego życia.

Ale nie można tego nazwać cudem dlatego, że kiedy dzieje się cud w twoim życiu, ty czujesz się trochę zaskoczona.

Czujesz się trochę zaskoczona dlatego, że każdy cud, który się zadziewa, przynajmniej w moim życiu, ale wiem też, że w życiu wielu ludzi, którzy naprawdę doświadczają cudów, wykracza poza wszelkie normy przyjęte przez nasz umysł.

I teraz kiedy akceptujesz każdy scenariusz, dosłownie każdy scenariusz – dajesz swobodę zadziania się tego najlepszego wachlarza opcji.

To może zadziać się tylko wtedy kiedy akceptujesz także najgorsze, czyli w swoim przyjęciu tego co mogłoby się wydarzyć w twoim życiu.

Nie widzisz tylko tego spektrum po stronie plusa, czy też neutralności, ale godzisz się także na to, co dzieje się po drugiej stronie – po stronie minusa. Dajesz sobie taki oddech i odpuszczasz kontrolę.

I dzięki temu sama zaczynasz dostrzegać inne wyjście.

Po przyjęciu tego, że może zdarzyć się wszystko i po akceptacji tego, że może zadziać się wszystko, czujesz taką totalną swobodę i dokładniej kiedy przyjmuje się za dobrą monetę wszystko co mogłoby się stać, a czego nawet nie możemy sobie wyobrazić – dopiero wtedy w naszej czasoprzestrzeni dajemy tę przestrzeń na cud.

Dopiero wtedy, kiedy jesteś gotowa na akceptację tego, że twój cud może zacząć się nawet od jakiegoś dla umysłu negatywnego wydarzenia w twoim życiu.

Bo przypuśćmy żeby zaczął się cud potrzebujesz na przykład rozstania w swoim życiu albo potrzebujesz jakiegoś innego mocnego wydarzenia. Ale zaraz za tym przychodzi do ciebie coś, czego nigdy nie spodziewałabyś się, że mogłoby się wydarzyć w twoim życiu. Albo czego ty mogłabyś być udziałem.

Wtedy właśnie ten cud dla ciebie będzie największym odkryciem, cudem.

Naprawdę cudem nie jest to, że coś dzieje się tak jak ja chcę. Czy ty chcesz.

Cudem jest to, że dzieje się coś więcej niż jesteś w stanie sobie wyobrazić.

Wtedy te cuda, których doświadczasz, są pełne.

Dlatego, że te cuda zadziewają się z takiego pola nie naszej świadomości, nie są w ramach naszej świadomości, ale zadziewają się z różnych wariantów, z różnych przestrzeni Wszechświata, do których i Ty i ja mamy dostęp pod warunkiem, że włączymy kontrolę naszego umysłu.

W moim życiu przeżywam wiele cudów właśnie od momentu, w którym można powiedzieć nauczyłam się pełnego zaufania.

To były lekcje ciężkie dla mojego umysłu i dotyczyły różnych sfer mojego życia, więc pozwól, że zabiorę Cię ponownie w małą podróż po moim życiu.

Żebyś lepiej mogła zrozumieć tę filozofię dopuszczania do siebie różnych wariantów i odpuszczania kontroli umysłu nad tym, jak te cuda mają się zadziać.

Kilka lat temu kiedy zaczynałyśmy z Honoratą rozwijać naszą markę, stałam można powiedzieć u progu kilku decyzji.

Pierwszą z nich było przede wszystkim to, że zmieniłam swoje intencje i podejście.

I o tym z Honoratą już parokrotnie wspominałyśmy w różnych podcastach, w różnych naszych wideo i artykułach.

Kolejną taką rzeczą, której się nauczyłam i którą też potrzebowałam odpuścić, była właśnie taka kontrola tego co skąd i kiedy przyjdzie.

I też wtedy to był taki okres, w którym zmieniałyśmy także grupę naszych odbiorców.

Moja lekcja polegała na tym, żeby zaufać temu co przyszło, zaufać takiemu odczuciu, że ta grupa odbiorców do której działałam przez ostatnie 5 lat, zanim zaczęłyśmy razem tworzyć markę, to nie jest już ta grupa odbiorców, z którą chcę współpracować.

Po prostu – ja to czułam – tylko mój umysł trzymał mnie w tym co znałam i w tym co dosyć dobrze dla mnie do pewnego czasu działało.

Więc mój cud zaczął się od tego, że najpierw zanim podjęłam jeszcze tę decyzję tak z serca, to wszystko zaczęło się powiedzmy sypać. I kiedy już sercem podjęłam tę decyzję, że to jest ten czas, kiedy potrzebuję wyrzucić tak naprawdę do śmietnika, wszystko to co stworzyłem do tej pory, po to żeby móc stworzyć coś co będzie trwałe. Ale przede wszystkim co będzie płynęło z mojej duszy i co pomoże mi prowadzić osoby, które trafią do mnie i też potem trafiły do mnie i do Honoraty.

W kierunku realizacji pomocy, realizacji ich krótszych marzeń i celów. To wymagało odwagi.

Dlatego, że wyobraź sobie, że tworzysz coś przez parę lat i po prostu postanawiasz to – praktycznie z dnia na dzień – porzucić.

To też wiązało się z tym, że mam sobie jakieś źródło przychodów.

Moja pierwsza lekcja dotycząca dopuszczania cudów tyczyła się sfery finansowej. Dlaczego?

Dlatego, że od sfery finansowej i ja właśnie zaczynałam swój rozwój.

To była też pierwsza sfera, którą można powiedzieć, Wszechświat rzucił mi w twarz, i z którą pracowałam nad tym, aby dopuszczać cuda do swojego życia.

No więc wyobraź sobie parę takich sytuacji na samym początku, kiedy ekstremalnie potrzebowałam zaufać, ale też potrzebowałyśmy razem.

Kiedy na przykład organizowałyśmy eventy na paręset osób w różnych miastach Polski, ale zanim się one zadziały i zanim zobaczyłyśmy z nich pieniądze – trzeba było zainwestować, trzeba było załatwiać wszystkie sprawy.

Nie stały za nami żadne duże firmy, żadne duże organizacje, a więc było to pewnym wyzwaniem.

Te pięć lat temu, kiedy organizowałyśmy właśnie takie eventy w Polsce, parokrotnie zdarzyło się, że odbywała się podróż np. do Trójmiasta, czy do Krakowa – za ostatnie pieniądze ufając, że za chwilę na nasze konto wpłyną pieniądze, które pozwolą nam działać dalej.

Nawet nie myślałyśmy tutaj w kategoriach tego, że będziemy mieć pieniądze na życie, tylko myślałyśmy w kategoriach takich, że przyjdą rozwiązania i przyjdą pieniądze, które pozwolą nam to wszystko zorganizować i przeprowadzić.

I tak na przykład w lato, pięć lat temu postanowiłyśmy pojechać, na pewną umowę o współpracy, do Trójmiasta, gdzie wydałyśmy ostatnie pieniądze na benzynę.

Tam nie miałyśmy nawet zarezerwowanego żadnego pokoju, żadnego lokum.

I na miejscu już okazało się, że są przynajmniej dwie osoby, u których możemy przenocować, więc fajnie dlatego, że to co najważniejsze już miałyśmy zorganizowane. Następnego dnia miałyśmy spotkanie. To spotkanie prowadziło nas o krok dalej, do tego, żeby zrobić jeden z ważniejszych naszych eventów.

Oczywiście w tej historii po drodze działo się jeszcze wiele różnych rzeczy, ale koniec końców skończyło się tak, że te pieniądze w międzyczasie naszego przejazdu z Warszawy do Trójmiasta, pojawiły się.

Dlatego, że oczywiście my nie usiadłyśmy sobie z opuszczonymi rękami, nie mówiłyśmy: Ok super, Wszechświat to teraz my sobie polecimy, pojedziemy, położymy się na plaży, a ty nam przyślij pieniądze, najlepiej żeby wiatr zawiał i żeby te pieniądze na nas spadły.

Nie to było tak, że my miałyśmy zaufanie, wiedziałyśmy, że przyjdzie rozwiązanie, ale też robiłyśmy to, co mogłyśmy robić.

A więc, promowały się jakieś nasze konsultacje i takie rzeczy, które wtedy tworzyłyśmy: różnego typu e-booki itd. Zdarzało się tak, że te pieniądze właśnie z takich działań do nas przyszły i mogłyśmy spokojnie sobie w tym Trójmieście poradzić.

To nie jest jedyna historia dlatego, że akurat to lato, te 5 lat temu obfitowało w wiele takich historii.

Wszechświat po prostu nas testował.

Można powiedzieć, że w każdym tygodniu przesyłając nam podobne lekcje. Testował nas tak długo, a w zasadzie testował mnie też tak długo w temacie finansowym, aż zyskałam pełne zaufanie do tego, że jeżeli podejmuję te decyzje płynące z serca, jeżeli ufam, że wydarzy się w moim życiu nawet więcej niż się spodziewam – czyli właśnie ten tak zwany cud – to naprawdę tak się stanie.

Bez mojego myślenia, bez mojej kontroli – po prostu wydarzy się najlepsze.

I zawsze znajdą się ludzie, środki, sposoby na to, żeby ten cud mógł się stać w najlepszy dla mnie sposób.

No więc, te historie związane z finansami oczywiście powtarzały się później co jakiś czas, jako takie testy i lekcje.

Ale uwierz mi, kiedy uzyskasz taką pełną swobodę i zaufanie w tym, że nawet jeśli dzisiaj, teraz patrzysz na swoje konto i mówisz: Kurde to nie jest możliwe, no jak to ma być możliwe? Mam teraz tyle i tyle, nawet nie starcza mi na to, żeby zapłacić za wszystkie rzeczy po drodze, to jak ja mam zaufać, żeby wyobrazić sobie jakkolwiek, na samym początku ten efekt końcowy.

No właśnie po pierwsze nie wyobrażać sobie do końca efektu końcowego, tylko swoje uczucia i swoje emocje, kiedy dzieje się coś najlepszego dla Ciebie. Nawet bez takiego końcowego scenariusza jak, to po pierwsze. A po drugie pełne zaufanie polega właśnie na tym, że ty masz tylko wierzyć i mieć przekonanie! I to wszystko!

Nie musisz wiedzieć skąd, nie musisz wiedzieć jak – potrzebujesz tylko mieć zaufanie, że ten cud się zadzieje.

I oczywiście robić przy tym swoje.

Druga historia, którą chcę ci opowiedzieć, a która może ci pomóc zrozumieć, co oznacza w ogóle dopuszczenie różnych wariantów w swoim życiu, aby te cuda mogły się dziać, to jest historia związana z moją Mamą.

Widzisz ja z moją Mamą, w ogóle z moimi rodzicami i też z babcią od strony mamy, od dziecka miałam bardzo dobre relacje. I my jesteśmy taką rodziną, która ma bliskie relacje. Oczywiście one zmieniają się wraz z tym, jak każdy z nas jest coraz starszy i przeżywa różne rzeczy. Natomiast z moją Mamą miałam taką szczególną i mam taką szczególną relację dlatego, że my bardzo często rozumiemy się bez słów.

Jest też tak, że odczuwamy np. kiedy jedna albo druga jest chora w swoim ciele.

No więc rozumiesz, że to jest takie coś magicznego.

Ja wiem, że każda matka ze swoim dzieckiem ma szczególną nić połączenia, albo prawie każda, żeby tutaj nie generalizować.

Natomiast z moją Mamą, można powiedzieć, mamy takie porozumienie dusz i praktycznie prawie zawsze tak było.

Ona też ma taką swoją mądrość, jako stara dusza, że dawała mi, albo raczej nie zabierała mi, mojej wolności, a więc ja mogłam się rozwijać.

Ona to obserwowała i zawsze mi też powtarzała, że to jest tak, że do pewnego momentu ja uczyłam się od niej, a potem ona zaczęła uczyć się ode mnie.

Ale nastąpił taki moment, w którym ja weszłam mocno w ten rozwój taki najpierw osobisty, i już kiedyś gdzieś wspominałam, że ten rozwój osobisty na początku jest taki trochę, jak moment w którym ludzie najpierw zmieniają wyznanie i chcą żeby każdy się nawrócił.

I rozwój osobisty jest podobny – my po prostu chcemy, żeby każdy miał tak jak my. Żeby był taki podekscytowany, żeby postrzegał wszystko tak jak my, żeby żył tak jak my – i jesteśmy w tym dosyć nachalni.

Jeżeli rozwijasz się, to z pewnością teraz możesz się uśmiechać, bo możesz przypomnieć sobie taki moment.

Albo, jeżeli jesteś w takiej chwili właśnie, to możesz stanąć obok i po prostu siebie obserwować.

To jest dosyć normalne, ale nie jest dobre dla ludzi, którzy nas otaczają.

Dlatego, że każdy ma swój moment przebudzenia i każdy ma swój sposób przebudzenia. I ten moment przebudzenia nie musi być w tym wcieleniu. I to też potrzebujemy zaakceptować. Zwłaszcza jeżeli chodzi o bliskie nam osoby.

No więc, moja Mama, kiedy byłam na takim haju można powiedzieć, to akurat ona wtedy miała okres taki, że oczywiście przeczytała jakieś tam książki, które jej podrzuciłam. Ale dla niej to było wtedy nie do przyjęcia.

Jej umysł nie pozwalał jej na akceptację czegoś takiego. I to był też okres w którym się trochę od siebie oddaliłyśmy. I powiem, że to było dosyć dla mnie ciężkie dlatego, że wyobraź sobie, że masz taką osobę z którą zawsze możesz porozmawiać o swoich odczuciach, przemyśleniach, o tym co czytasz, co oglądasz, i nagle ta osoba jakby znika na pewien moment z twojego życia.

I na początku podejmowałam te próby takiego przekonywania na siłę, do pewnej chwili.

Pamiętam, że przeczytałam jakąś książkę, nie pamiętam jaka to była książka, ale właśnie w niej było napisane, żeby pozwolić każdej z osób w swoim otoczeniu na bycie sobą i na ten rozwój właśnie w swoim czasie.

I, że to też może oznaczać, że nigdy to w tym wcieleniu nie nastąpi.

I ja wtedy, trochę jeszcze nieświadomie, miałam w sobie właśnie taki przeskok na akceptację tego, że OK to może być też tak, że już nigdy nie będę mieć takiej relacji z moją mamą jak miałam, że już nigdy nie będę z nią na takim poziomie połączenia dlatego, że zaczynałyśmy iść w dwie zupełnie różne strony.

I akceptacja tego, pozwoliła mi na to, żeby zanurzyć się jeszcze głębiej w swój rozwój.

Ale wszechświat wtedy różnymi wydarzeniami w moim życiu, w życiu mojej mamy, w życiu moich rodziców ogólnie spowodował, że moja mama musiała zajrzeć w siebie żeby móc dalej żyć tak naprawdę.

I już opowiadałam historię związaną z moim tatą dlatego, że jest to związane właśnie z jego operacją.

Po tym momencie moja mama weszła na taką ścieżkę rozwoju duchowego, że dzisiaj mamy można powiedzieć kilka razy pełniejsze połączenie niż kiedyś.

Dzisiaj jest tak, że bardzo często kiedy mamy takie okresy w których i ona i ja potrzebujemy takiego wyciszenia, bo wiele rzeczy przez nas przechodzi, wiele rzeczy do nas przychodzi, czy to też w książkach, czy w różnych informacjach, które przychodzą do nas od wszechświata.

I w tym okresie my po prostu wiemy, że jesteśmy.

Bardzo często nie musimy do siebie dzwonić, pisać, ale kiedy ja przyjeżdżam do moich rodziców, spotykamy się – ja się widzę z mamą i zaczynamy naszą rozmowę od jakiegoś momentu, tak jakbyśmy rozmawiały w swoich głowach.

I to jest fantastyczne dlatego, że o takim połączeniu czuję, że nigdy nawet nie myślałyśmy. I, że to jest tak, że kiedy akceptujesz już nawet pewną stratę czegoś co jest ci bardzo bliskie w Twoim życiu, to wszechświat przyśle ci taki cud, który spowoduje, że będziesz bez słów.

Po prostu staniesz i będziesz się tylko zachwycać tym co dzieje się w twoim życiu, kiedy chcesz żeby w twoim życiu działy się cuda.

Codziennie potrzebujesz totalnego poddania i totalnej akceptacji wszystkich możliwych wariantów.

My nie wiemy ile tych wariantów wszechświat ma dla nas, ale możemy być pewni, że są to najlepsze rozwiązania dla tego życia, dla tego wcielenia, po to żebyś ty i ja, żebyśmy mogły uzyskać jak najlepszy, nazwijmy to w cudzysłowie – rozwój, dlatego że to słowo jest za małe, ale chodzi o to, że ponieważ jesteśmy tutaj na ziemi żeby nasza dusza przerobiła jak najwięcej i mogła pójść nawet nie nazwiemy tego wyżej, ale po prostu żeby mogła osiągnąć coś dalej.

A doświadczenie cudów jako codzienności jest czymś, czego nie da się opisać słowami. Kiedy budzisz się rano i po prostu masz tę świadomość, wiesz i czujesz każdą częścią swojego ciała.

Twoim sercem, twoją duszą, że dzisiejszy dzień przyniesie ci kolejne wspaniałe cuda, które pozwolą twojej duszy rozkwitać.

I tego ci właśnie życzę z całego serca.

Żeby każdy twój dzień już od dzisiaj był dla Ciebie jedną wielką niespodzianką i żebyś potrafiła zaakceptować wszystko to co wszechświat ma dla ciebie.

Bo przecież Wszechświat zawsze sprzyja tobie ku temu, żebyś mogła tutaj doświadczać jak najwięcej, aby Twoja dusza mogła rozwinąć się tak bardzo jak zaplanowała to przed przyjściem tutaj na ziemię.

Bardzo dziękuję, że byłaś dzisiaj ze mną na spotkaniu Wysokie Wibracje i zapraszam Cię na kolejny odcinek.