Podążając za formą poprzedniego odcinka podcastu, dziś postanowiłyśmy odwrócić role i postawić Sylwię w fotelu dziennikarki. Ten odcinek, to będzie dla Ciebie głęboka podróż wewnętrzna do uznania i odkrycia swojej prawdy.

W nim usłyszysz historię Honoraty, o tym, jak zaczęła praktykować rozwój duchowy. A ponad tym, nauczysz i dowiesz się:

  • jak usłyszeć wołanie swojej duszy i podążać za tym wołaniem z odwagą, poddając przy tym strach i niewspierające przekonania
  • jak zacząć widzieć (czuć) wyraźniej energię innych ludzi
  • jak będąc osobą empatyczną, możesz nie brać na siebie nadmiernie odpowiedzialności za innych
  • jak zacząć czerpać ze źródła swojej wewnętrznej mądrości
  • jak zarządzać swoją energią i wibracjami
  • w jakie pułapki rozwoju duchowego możesz wpaść i jak się z nich wydostać
  • po co Ci rozwój duchowy
  • co ma wpływ na rozwój zbiorowej świadomości

Jeśli uznasz, że ktoś z Twoich znajomych powinien usłyszeć ten przekaz, podziel się nim dalej. Tymczasem, same jesteśmy ciekawe Twoich „aha-momentów” po wysłuchaniu tego odcinka.
Z miłością,
Sylwia

***

SŁUCHAJ W SoundCloud LUB POBIERZ NA KOMPUTER

***

OBSERWUJ NAS I SŁUCHAJ W APLIKACJI SPOTIFY

LUB APPLE PODCAST/ GOOGLE PODCAST – wyszukując nazwę WYSOKIE WIBRACJE

***

ODTWARZAJ PRZEZ YouTube

Uzdrawianie niewspierających wzorcówZwiększanie połączenia z wyższą jaźniąOdblokowanie na finanse i wewnętrzne spełnienie

duchowekursy.pl

***

PRZECZYTAJ

S: Dzisiejszy odcinek podcastu Wysokie Wibracje dla mnie osobiście będzie bardzo wyjątkowy dlatego, że dzisiaj można powiedzieć trochę przepytam Honoratę Lubiszewską. Będzie ona miała szansę opowiedzieć Tobie po drugiej stronie jaka była jej droga i jej odkrycia podczas takiej ścieżki rozwoju duchowego do dzisiejszego dnia.

Cześć Honorata

H: Cześć

S: Stresujesz się?

H: Troszkę.

S: Ja też się stresowałam, kiedy nasze role były odwrócone, ale to jest też niesamowite dlatego, że w sumie to jest rzeczywiście pierwszy raz, kiedy w takich rolach jesteśmy dla siebie, ale to też pozwala nam wchodzić w jakieś takie oddzielne swoje procesy i odkrywać też jak wiele mamy za sobą. Także mam nadzieję, że dzisiaj Ty będziesz mogła mieć też taki proces dla siebie. No dobrze. To zaczynamy.

Opowiadałaś mi kiedyś o tym, że jako dziecko czułaś i wierzyłaś, że masz super moce. Tak jak super bohater.  W co jeszcze wierzyłaś będąc dzieckiem? Jaką miałaś wtedy relację ze sobą i ze źródłem? I kiedy się to zmieniło? I jak myślisz, dlaczego?

H: Wow! Ile pytań. To hmm… Od początku. To było tak, że ja bardzo dużo czasu jako dziecko spędzałam sama. Sama, ale to nie znaczy, że czułam się samotna, bo w tym moim świecie, ponieważ miałam starsze rodzeństwo to właśnie tak się działo, że dużo czasu spędzałam sama i w tym moim świecie było i zresztą znowu to powróciło, było bardzo dużo różnych magicznych miejsc. I ja się do tych miejsc zabierałam oczywiście przez różnego rodzaju wizualizacje i wtedy jako dziecko widziałam różne postaci. Widziałam różne postaci w formie aniołów, smoków, super bohaterów. Kiedy po raz pierwszy później już w czasie dorastania zobaczyłam film o spidermanie a później o supermanie, to wtedy dopiero do mnie dotarło wow! No tak w sumie w czasie tego mojego dzieciństwa takiego myślę, że to było ok. 4-6 lat to właśnie były te super moce, w które ja mocno wierzyłam i to mi wtedy przyszło na myśl, że ja kiedyś to jeszcze odkryje, że ja kiedyś np. będę wiedziała w jaki sposób można łączyć się z kimś telepatycznie albo od razu wiedzieć co się u kogoś dzieje.

S: Dobrze to powróćmy jeszcze do drugiej części pytania, czyli tego jakie relacje miałaś sama ze sobą i ze źródłem wtedy, kiedy byłaś dzieckiem i kiedy to się zaczęło zmieniać?

H: Wiesz ja dopiero jako dorosła osoba zaczęłam sobie przypominać bardziej swoje dzieciństwo, bo do długiego czasu miałam tak, że była w tej pamięci jakaś taka dziura i ciężko mi było przypomnieć sobie różne sceny z mojego czasu dzieciństwa i później dorastania. Dlatego teraz kiedy sobie wracam do tego czasu to pamiętam wyraźnie, że właśnie w tym czasie samotności czułam połączenie z niebem i z gwiazdami. I bardzo często patrzyłam w niebo. Miałam takie swoje ulubione drzewo na podwórku, na które się wspinałam i stamtąd spędzając bardzo dużo czasu, patrzyłam sobie po prostu w niebo. Wtedy właśnie miałam to połączenie z różnymi, teraz to nazywam duchowymi przewodnikami. I sobie z nimi rozmawiałam i snułam różne wizje i marzenia tego jak będzie wyglądało moje życie, kiedy dorosnę. I zmieniło się to chyba w momencie, kiedy poszłam do liceum, bo to był też taki moment mojego życia, gdzie zmieniłam szkołę i zaczęłam z małej miejscowości dojeżdżać do miasta. To było tak, że otoczenie mówiło mi, że pora dorosnąć, że teraz już staje się bardziej odpowiedzialna, że teraz już mam okazję do tego, żeby pokierować swoim życiem tak jak dorośli. Czyli wiesz, zacząć się zastanawiać co będę chciała robić w życiu, jaką pracę, karierę budować itd. itd. I wtedy się to zaczęło zmieniać. I wtedy odrzuciłam wszystkie te swoje wizje. Oczywiście nieświadomie to zrobiłam i weszłam w rolę tej dorosłej dziewczyny, która już bierze za siebie odpowiedzialność, ale właśnie w tym świecie trójwymiarowym. I było liceum, studia. Podczas studiów już znalazłam pierwszą pracę i później kolejną w której zatrzymałam się na 7 lat i to był taki moment, właśnie, kiedy zupełnie nie byłam połączona ze sobą. Dopiero później to połączenie zaczęło się spowrotem ujawniać.

S: Mniej więcej w tym okresie się spotkałyśmy, kiedy zaczęłaś szukać spowrotem tego połączenia. To powiedz co Honorata lat 25 musiała poddać i czego się nauczyć, żeby stać się Honoratą z dziś.

H: To ja chyba powinnam dodać, że jeszcze jako ta dorastająca dziewczyna, która już poszła do liceum, później na studia i znalazła szybko prace. Byłam bardzo nieśmiała. Przypisywałam sobie rolę introwertyka, zresztą bardzo często właśnie przez to, że lubię spędzać czas ze sobą, to zamykam się gdzieś w tym swoim świecie. Natomiast wtedy właśnie, kiedy dużo rzeczy zaczęło się zmieniać, bo pierwszy raz trafiłam na książkę sekret i dowiedziałam się o prawie przyciągania. W sumie to nie było tak, że ja się po raz pierwszy o tym dowiedziałam tylko ten impuls otrzymania książki a później zobaczenia filmu przypomniał mi to kim jestem. Dlatego w tamtym czasie, gdy zdecydowałam się, że pójdę za tym czymś większym co mnie woła dalej w świat i poddam swoją nieśmiałość i to była taka pierwsza rzecz, którą musiałam w sobie przezwyciężyć, żeby wyjść do ludzi, do innych ludzi których zupełnie nie znam, natomiast za wartościami takimi za którymi ja gdzieś w środku siebie tęskniłam. No to był taki moment, że musiałam stanąć w swojej prawdzie i przełamać jedną pewną dosyć silną traumę z dzieciństwa w kontekście wystąpień publicznych.

S: No ja pamiętam, że na prawdę bardzo duże wrażenie zrobiło to, że kiedy poznałam Twoją historię właśnie tą z wystąpieniami publicznymi i zobaczyłam Cię potem na wielkiej scenie, przed 5 tysiącami ludzi, gdzieś tam w Internecie zaczęły śmigać Twoje zdjęcia to mówię: Wow, no jeżeli Ty w taki sposób radzisz sobie ze swoimi traumami, to naprawdę bardzo szybko dotrzesz do pewnych, można powiedzieć, informacji z pola, ze źródła i ten Twój rozwój będzie bardzo szybki.

H: Wow! Przede wszystkim bardzo dziękuję, bo po raz pierwszy słyszę tą Twoją myśl na głos. No tak. Także to była pierwsza taka rzecz którą musiałam poddać, czyli swoją nieśmiałość, na rzecz stanięcia w swojej prawdzie  i tym większym czymś co mnie wołało wtedy i nadal zresztą jest we mnie, już teraz głęboko zakorzenione. Inna rzecz albo inne rzeczy, które musiałam poddać no to bezpieczne stanowisko w pracy w korporacji, gdzie tak naprawdę przez 7 lat od takiego nazwijmy to pucybuta, czyli osoby. która była na stanowisku przynieś, podaj, pozamiataj do później zastępcy dyrektora oddziału. W pewnym momencie stwierdziłam, że ja już więcej nie mogę się tam nauczyć, a ponieważ jestem człowiekiem czynu i bardzo lubię się uczyć najlepiej w praktyce to wiedziałam, że to już jest taki moment, że już mogę to zostawić i że moje miejsce już jest, gdzie indziej. I jeszcze jedna rzecz, którą musiałam poddać albo też chciałam poddać, ale wtedy jeszcze nieświadomie to było. To był sposób w jaki ja wtedy myślałam, że myśli o mnie moja rodzina. Jeszcze na tamtym początkowym etapie zdecydowałam się rzucić wszystko i spakować w chyba 2 walizki przeprowadzając się spod Bydgoszczy do Warszawy, żeby coś udowodnić, ale udowodnić nie tylko sobie, ale też innym, czyli właśnie moim bliskim. Z drugiej strony, kiedy już ten proces się rozpoczął i też różne zmiany i skoki kwantowe zaczęły się we mnie dziać to wiedziałam, że jeśli będę kierowała się tą potrzebą udowadniania innym to skończę tam, gdzie zaczynałam.

S: WOW! to jest mocne co teraz powiedziałaś a propos tego poddania. I myślę, że wartościowe dla każdego kto jest po drugiej stronie, bo bardzo często wkładamy w czyjeś myśli i słowa to jak nas widza. Co nie jest zupełnie prawdą i przez to też jak sami to postrzegamy to też w ten sposób reagujemy, czyli jakby wyprzedzamy to jak ktoś nas w ogóle traktuje, będąc takimi trochę jasnowidzami, którzy nie widza. Ok. A czego się musiałaś nauczyć albo chciałaś nauczyć, żeby stać się tą osobą, którą jesteś dziś?

H: To jest bardzo ciekawe pytanie, bo ja zupełnie nie widziałam czego ja się muszę nauczyć i w sumie to jest też tak, że niektórzy to nazywają szczęściem poczatkującego. Dlatego, że ja przyjeżdżając do warszawy z tymi 2 walizkami nie miałam pojęcia co się będzie działo. Bardziej byłam otwarta na to co przychodzi i reagowałam na bieżąco na różne zadania, różne wyzwania, które przede mną stały i z radością przyjmowałam i na początku to był taki fajny emocjonalny haj. Do momentu w którym wszechświat pokazał,  no dobrze to teraz już szło tak lekko, jesteś gotowa na więcej. I nawet sama sobie powtarzałam przez jakiś czas, że „no dobra wszechświat to dawaj więcej”. ale w tym była też taka nutka oczekiwania, że może zadziać się coś nieprzyjemnego i faktycznie przez tę moją wibrację i to czym wtedy emanowałam przyciągnęłam sobie trudne doświadczenie i sytuacje w rozwoju firm. Najpierw jednej później drugiej, zresztą obydwie w tym działamy, także wiesz jak to się odbywało. Dlatego taka główna rzecz, której się nauczyłam, jak patrzę nawet na ten przedział czasu ostatnich 6 lat, to żeby uważniej emanować swoimi wibracjami. I przyglądać się swoim emocjom. Więc to jest taka rzecz nazwijmy to umiejętność ponad wszystkimi. Natomiast wszystkie takie poboczne, które się działy na przestrzeni tych lat no to m.in. w ogóle budowanie firmy, zarządzanie swoimi finansami i cały ten zakres sprzedaży dla siebie i działania dla siebie i marketingu. Bo ja studiowałam rzeczy, które zupełnie nie są związane z tym czym dzisiaj się zajmuję. Nie studiowałam rozwoju duchowego, marketingu, inwestowania w nieruchomości. Ja studiowałam anglistykę. Ale też na przestrzeni tych lat zobaczyłam jakie to było zbawienie, że ja umiem język angielski, bo wszystkiego czego uczyłam się później, by móc stosować to w praktyce bardzo szybko, uczyłam się w języku angielskim.

S: Jest jeszcze jedno rzecz, o której nie wspomniałaś a której na pewno się nauczyłaś, ja to mogę powiedzieć z boku od samego początku, że nauczyłaś się wielkiej pokory, która pozwoliła Ci na to, żeby nauczyć się tych wszystkich rzeczy. I żeby doświadczać tych innych rzeczy.

H: Myślę, że pokora była gdzieś tam od samego początku. Natomiast też przy okazji różnych doświadczeń i tego jak zaczęło dziać się lepiej i finansowo i życiowo, no to gdzieś tam tą pokorę się chwilowo zatracało właśnie po to żeby przypomnieć sobie o tym, że wszechświat zawsze działa w taki sposób, że doświadczy nam równowagę. Także te parabole będą zazwyczaj zrównoważone.

S: Mówiłaś o tym, że nauczyłaś się tego w jaki sposób zarządzać swoimi wibracjami i energią to powiedz, jak wygląda Twoja praca z wibracjami, z energią i emocjami dzisiaj? Wiesz, czy masz jakieś specjalne techniki np. metody których używasz, czy to wygląda zupełnie inaczej?

H: Wszystko czego się uczyłam w zakresie rozwoju duchowego i także w zakresie takiej wielowymiarowej duchowości to przychodziło do mnie w formie różnych artykułów czy nagrań. Ja mam tak, że kiedy usłyszę jeden wyraz albo jedno zdanie np. prawo przyciągania jak usłyszałam na początku, albo jak usłyszałam wyrażenie HIOKA i od razu wiedziałam czym to jest. Dlatego ten rozwój duchowy w moim przypadku i stosowanie go dziś jest raczej na zasadzie przypominania sobie jak już wcześniej mówiłam tego kim jestem. Dlatego ja nie trzymam się sztywnych ram, różnych technik i metod, raczej, kiedy je poznaje to patrzę od razu co mogę wyciągnąć z nich dla siebie. I jak to czego się teraz uczę, co poznaje, co czytam może mi służyć jeszcze lepiej do tego co czuję, w jaki sposób czuję, aby stosować rozwój duchowy i pracę nad moimi wibracjami. Dlatego właśnie np. medytacje bardzo często łączę z wizualizacją albo puszczeniem intencji i też nie jest to tak, że siadam w siadzie skrzyżnym, tylko bardzo często stosuje medytacje np. podczas spacerów albo włączam sobie jakąś delikatną muzykę do medytacji i wtedy właśnie ustalam intencję i czasem wystarczy nawet 2 minuty do tego, żeby wejść głęboko w medytacje. Pamiętam, że kiedy po raz pierwszy usłyszałam o medytacji o tym jak to powinno się odbywać według różnych zasad technik, nauczycieli szkół.  Wiem, że jest tego tysiące. To właśnie od razu wiedziałam, że ja wyciągnę z tego coś dla siebie. I okazuje się , że medytacje można stosować nawet jadąc samochodem czy rowerem czy hulajnogą, bo to jest bardziej stan umysłu w który się wprowadzamy. Jeśli natomiast chodzi o pracę z emocjami to zaczęłam od jakiegoś czasu bardzo uważnie poprzyglądać się wstecz, różnym sytuacjom i doświadczeniom. I to w połączniu z medytacją pozwala mi wyciągać bardzo jasne, klarowne wnioski na temat moich emocji i różnych odczuć w danej sytuacji. Dlatego takie cofanie się czasem do różnych odczuć, które działy się w danej sytuacji teraz pomaga mi dostrzegać swoje emocje natychmiast, kiedy jestem w jakiejś wymagającej sytuacji. Czyli wchodzę do jakiegoś pomieszczenia, gdzie mam coś do zrobienia, czy mam jakieś spotkanie i wiem od razu jakie są moje emocje, jakie są moje odczucia, czy one są przyjemne czy nieprzyjemne. Widząc je albo czując je od razu za nimi podążam, bo mam to zaufanie, że jest to jakaś większa siła, forma intuicji, która mnie będzie prowadzić.

S: Wspomniałaś na samym końcu o intuicji i o tym, że ona Cię prowadzi, ale jesteś też taką osobą, która ma bardzo rozwinięty dar współodczuwania. Jak ten dar odkryłaś w sobie i rozwijasz go i jak w ogóle z tym darem funkcjonujesz, jak go używasz w czym Ci pomaga, może przeszkadza?

H: Tu musze przyznać, że na początku, kiedy jeszcze nie byłam świadoma co można zrobić z takim darem, to on mi trochę nie tyle przeszkadzał, był dla mnie trudny. Miałam taki okres w życiu, że widząc i czując emocje innych ludzi chciałam ich po portu ratować i byłam taką Matką Teresą i zatracałam przy tym samą siebie, dlatego, że byłam jak gąbka. Po prostu czasem jest tak, że jak małe dzieci chorują, są naprawdę chore, to rodzice mają taką intencję, zabiorę tę chorobę od Ciebie. Ja miałam podobnie i musiałam nauczyć się jak przestać być tą gąbką, tylko raczej widząc i czując emocje kogoś innego pomóc tej osobie, jeśli oczywiście jest taka wola tej osoby, nie zatracając przy tym siebie jednocześnie. Mogę powiedzieć, że ten dar jest we mnie nie tylko od tego wcielenia, dlatego jako dziecko on już tam był we mnie, więc ciężko mi odpowiedzieć na pytanie, kiedy się pojawił. Jestem obserwatorem, od dziecka obserwuje i siebie i innych, dlatego właśnie to pomaga mi od razu zobaczyć. Ale zobaczyć na zasadzie jasnoczucia, tego co się dzieje w kimś i we mnie. I nawet kiedy poznaje nowe osoby, których zupełnie nigdy wcześniej nie widziałam i o których nie słyszałam, to wiem i bardzo często już nawet ostatnio pokazują mi się różnego rodzaju obrazy na temat tych osób z ich scen życia. Dlatego czasem jak ktoś pisze do mnie, albo spotykamy się po raz pierwszy, to mam różne przebłyski tego co się działo ostatnio u tych osób. I chyba najbardziej w tym, żeby nie być taką gąbką, czy Matką Teresą dla różnych ludzi pomogło mi najbardziej zrozumienie i przekonanie, że każdy ma swój czas w rozwoju i że wszystkie te rzeczy, które dzieją się u kogoś, dzieją się dla nich, nie dla mnie. Ja ponieważ się pojawiłam w życiu tej osoby to mogę przekazać im jakąś informację, jakąś wiadomość , bardzo często od wszechświata od mojej wyższej jaźni ale co zrobią z tym te osoby to już nie jest moja sprawa, natomiast to przekonanie zdobywałam też z czasem i przy okazji różnych swoich doświadczeń po których widziałam, że wpadam w taki kołowrotek różnego rodzaju cierpień własnych i musiałam go sama sobie przerwać, stawiając sobie granice tego nieprzyjmowania na siebie różnych emocji i doświadczeń.

S: W związku z tymi Twoimi zdolnościami współodczuwania czy mocno odczuwasz takie rzeczy jak np. wibracje ziemi czy fazy księżyca?

H: To jest fajne pytanie i myślę, że może dać ta odpowiedź, którą mam dużo tym osobom, które bardzo mocno odczuwają takie zjawiska. Bo im bardziej jako ludzie przebudzeni uczymy się tego, aby świadomie zarządzać swoją własną energią i swoimi własnymi wibracjami tym wyraźniej widzimy co się dzieje w nas. Natomiast to co się dzieje w nas przez to, że jesteśmy połączeni oddziałuję na wszechświat i również na takie zjawiska jak wibracje ziemi. I wydaje mi się, że niestety wiele osób ma przekonanie, że jest odwrotnie, że to wibracje ziemi oddziałowują na nas, ale ponieważ wszystko jako istota żywa jest twórcą to i ja, i Ty masz wpływ na to jaką energią będziesz emanować. W związku z tym zmienia, gwiazdy, księżyc nie muszą mieć wpływu na to jak się czujesz. Ja miałam taką fazę, że przez jakiś czas czytałam na bieżąco o fazach księżyca o planetach o różnych układach i jak to może wpływać na nas. Natomiast zwróciłam uwagę, że to tak samo jak telewizja czy radio czy teksty w muzyce wpływa na mnie. Wpływa na mnie bardzo często negatywnie, dlatego, że czytałam, że np. księżyc jest w takiej fazie że będziesz miała ochotę odpoczywać i tak dalej i wygodniej było mi wziąć sobie to na tapetę czyli uwierzyć, że ja teraz muszę odpoczywać niż zwrócić uwagę na swoją energię i na swoje własne emocje i na to co ja faktycznie mam ochotę robić, bo może w danym czasie większe flow miałam na pracę i na tworzenie jakiś kursów czy procesów, dlatego teraz mam tak, że kiedy dzieje się coś we mnie energetycznie takiego, że czuje jakiś spadek, to raczej w pierwszej kolejności właśnie przyglądam się dlaczego to się we mnie dzieje i z jakim procesem jest ze mną to związane, ewentualnie mogę sobie zerknąć, na to co wskazuje wykres Schumanna albo jaka jest obecnie faza księżyca, ale to ma być tylko dla mnie jakaś forma drogowskazu a nie wyznacznika.

S: Super, to jest bardzo fajne co powiedziałaś i myślę, że jest to jedna z takich większych pułapek w naszym rozwoju duchowym, czyli właśnie zwracanie się ku zewnętrznym rzeczom, pomimo tego, że wiemy, że ten rozwój duchowy następuje wewnątrz nas, to gdzieś tam nadal mamy tendencje, właśnie warunkowania różnych rzeczy np. poprzez fazy księżyca. I idąc w stronę pułapek na swojej drodze rozwoju na pewno wpadłaś w kilka z nich i ja też tutaj pytam z doświadczenia, bo kiedy się rozwijamy to różne rzeczy są nowe, więc po prostu mamy taką tendencję wpadania w pułapki. Przed jakimi pułapkami ostrzegłabyś samą siebie, tą siebie sprzed pięciu lat, jakbyś mogła wymienić takie 3-4 rzeczy?

H: Pierwszą pułapkę, którą mam już za sobą właśnie, o tym wspomniałam,g o tym sugerowaniu się zewnętrznymi  czynnikami i zjawiskami zamiast zwracani się do siebie i brania odpowiedzialności za swoją własną energię, to jest taka pierwsza rzecz. Druga rzecz to jest – i samą siebie bym jakiś czas temu przed tym ostrzegła – duchowe ego. Czyli takie poczucie, że ja już teraz jestem przebudzona, w związku z tym wiem więcej i wiem lepiej i tylko mnie trzeba słuchać i to był też taki moment, kiedy na tapetę weszła ta pokora, która pojawiła się gdzieś na początku tej naszej rozmowy i też uznanie tego, że każdy ma swoją drogę, każdy ma swoją ścieżkę i jest tak samo ważny jak ja. I tutaj mogę dodać, że bardzo długo moje ego miało taką potrzebę wskazywania palcem ludzi, którzy uczą czegoś czego sami nie stosują w życiu, a co ciekawe to przez to, że tak miałam to wszechświat przysyłał mi jeszcze więcej nowych osób, które dokładnie tak się zachowywały. Po co to robił? Po to, żebym w końcu mogła przerobić lekcję uznania tego, że to jest faza tego człowieka i ma do niej prawo. Więc duchowe ego pojawia się bardzo często najczęściej w takiej potrzebie rywalizowania z innymi nauczycielami rozwoju duchowego czy nawet coachami, trenerami, ale też właśnie stawiania siebie wyżej ponad osobami, które dopiero zaczynają, które są dopiero na początku tej swojej drogi przebudzenia a trzecia pułapka, na której złapałam się w 2019 roku to jest taka pułapka zamykania się w swoim bezpiecznym świecie. Czyli niewychodzenie do ludzi. Bo długi okres miałam tak, że wygodniej, bezpieczniej przyjemniej było mi siedzieć w domu i medytować zamiast poznać nowe osoby, zwrócić uwagę na ich energię, na ich sposób myślenia, patrzenia na świat i przy tym na siebie, zyskiwać nowe perspektywy. Więc tu też jest taka pułapka, ok bycie w samotni to jest wybór ale konfrontacja tego czego się uczymy, czego doświadczamy, co dostajemy podczas swoich różnych medytacji dzieje się na tym polu w świecie trójwymiarowym i warto jest wyjść do ludzi. Bo wtedy możemy stwierdzić, że lekcja została odrobiona.

S: Te wszystkie lekcje. Ten cały rozwój duchowy Twoim zdaniem ku czemu służy i ku czemu prowadzi finalnie.

H: Czułam, że zdasz mi to pytanie. Ja wiem, że odpowiedź może być dla niektórych osób gruba. Dlatego, że moja wizja, moje poczucie tego rozwoju duchowego idzie w kierunku wzmacniania zbiorowej świadomości przez przepisywanie tego kodu, który w tej zbiorowej świadomości znajduje się obecnie. Jednocześnie, równolegle mogę powiedzieć, że rozwój duchowy ma służyć nam wszystkim ludziom do tego żeby zwracać się z powrotem ku swojej boskości a finalnie zobaczyć i poczuć, doświadczyć, że wszyscy jesteśmy ze sobą połączeni. I ja wiem, że są osoby, które zaczynają swój rozwój dlatego, że chcą po prostu zmienić swoje życie, chcą, żeby żyło im się bardziej spokojnie, chcą większej równowagi, chcą może zwiększyć ilość zer na swoim koncie, zrobić remont w mieszkaniu, kupić nowy samochód. I to są piękne cele. I ja wiem już z doświadczenia, że one będą się realizować przy okazji podążania za swoją większa misją i o ile może się to wydawać dużym zadaniem żeby zwiększać zbiorową świadomość to to się dzieje tak naprawdę podczas małych rzeczy, małych wyborów których dokonujemy w ciągu dnia codziennego, dokonujemy np. w sytuacji gdy małe dziecko zaczyna płakać gdzieś na środku sklepu wtedy możemy wybrać czy się zdenerwujemy i zostawimy je tam, czy jednak pomożemy mu zrozumieć jego własne emocje i przy tym też zachowamy się inaczej niż większość rodziców i niż jest zapisane w tym kodzie zbiorowej świadomości. Albo wybór, kiedy jedziesz samochodem i ktoś zajeżdża Ci drogę, no to w zbiorowej świadomości jest zapisane, że jest wybuch gniewu i agresji a możesz zareagować inaczej, może komuś spieszy się bardziej niż Tobie albo to właśnie jest sygnał, że nie masz zdążyć na jakieś spotkanie. I wtedy właśnie Ty, wyborem zmiany perspektywy zapisujesz nowy kod z którego inni ludzie, ponieważ wszyscy jesteśmy połączeni, mogą zaczerpnąć w przyszłości i to jest właśnie tak, że nie masz pojęcia jak Twoja energia oddziałuję na innych, gdzieś na drugim końcu świata, jednocześnie chciałabym zwrócić uwagę na to, że bez względu na to jakich wyborów dokonujesz cały czas wkładasz swoją iskierkę w zbiorową świadomość dlatego im częściej będziesz skierowywać się do swoich wyższych wibracji, wyższych emocji płynących z miłości tym lepiej nie tylko dla Ciebie, ale dla nas wszystkich.

S: Bardzo serdecznie Ci dziękuję za tą dzisiejszą rozmowę. Myślę, że byłą ona wielką iskrą, którą wysłałyśmy w zbiorową świadomość dzisiaj. Dziękuję Ci, że jesteś z nami i zapraszam do kolejnego odcinka podcastu Wysokie Wibracje.

H: Dziękuję.