Nigdy nie sądziłam, że będę medytować regularnie…

Od tych słów rozpoczynam dzisiejszy odcinek podcastu. W nim rozwieję Twoje wątpliwości na temat medytacji i wprowadzę Cię w jej głębszy wymiar.

Ten odcinek jest dla Ciebie zwłaszcza, jeśli dziś powstrzymujesz się od regularnej praktyki medytacyjnej przez swoje wierzenia religijne, czy przeświadczenie, że to taka kolejna „moda”, która nic nie wnosi.

Lub – ten odcinek jest też dla Ciebie, jeśli masz problem z poradzeniem sobie z nadmiarem myśli podczas prób medytacji i koniec końców rezygnujesz, bo wydaje Ci się, że nie umiesz medytować.

W tym podcaście dzielę się moją osobistą historią związaną z religią i tym, jak wiele ułożyło mi się w sercu, emocjach i umyśle po przypomnieniu sobie od jak dawna medytuję. A także po zrozumieniu, że moja droga z wylądowaniem na studiach teologicznych w Stanach nie była przypadkowa.

Życzę Ci ważnych „aha-momentów” podczas słuchania. I jeśli uznasz ten odcinek za ważny – udostępnij proszę.

Sylwia

SŁUCHAJ W SoundCloud LUB POBIERZ NA KOMPUTER

***

OBSERWUJ NAS I SŁUCHAJ W APLIKACJI SPOTIFY

LUB APPLE PODCAST/ GOOGLE PODCAST – wyszukując nazwę WYSOKIE WIBRACJE

***

ODTWARZAJ PRZEZ YouTube

Uzdrawianie niewspierających wzorcówZwiększanie połączenia z wyższą jaźniąOdblokowanie na finanse i wewnętrzne spełnienie

duchowekursy.pl

***

PRZECZYTAJ

Nigdy nie sądziłam, że będę medytować regularnie.Gdyby ktoś powiedział mi o tym np. w liceum, kiedy byłam mocno związana z kościołem protestanckim i religią, to z pewnością zaprzeczyłabym i powiedziała, żeby nie bluźnił.

Ale moja dusza doskonale wiedziała jak przygotować mnie do powrotu do siebie, do wyciszenia się, do zaprzestania szukania szczęścia i spełnienia wciąż na zewnątrz.

I nawet o tym nie wiedząc, już jako dziecko medytowałam i to stale.Pozwalając mojej duszy mnie prowadzić bliżej siebie.

W dzisiejszym odcinku dowiesz się czym jest medytacja dla mnie. Do czego medytacja może zaprowadzić każdego i jaki jest jej cel. Czy Jezus medytował i czego się można od niego nauczyć w tym zakresie?

Jak wspomniałam na początku jakiś czas temu odkryłam, że medytowałam od dziecka

Medytowałam w ciszy o poranku, kiedy budziłam się jako 3-8 latka, pierwsza w domu i czytałam co mi pod rękę podeszło, nawet jeśli była to książeczka do nabożeństwa. Dzięki temu, że dusza wyrywała się szybko do opanowania umiejętności czytania w świecie fizycznym, poznawałam różne wymiary i światy w powieściach.

Za resztą mam do nich słabość do dziś, zwłaszcza tych, które dzieją się w różnych „czasach” czy też przestrzeniach, rzeczywistościach. Czytając, czułam, że gdzieś tam jest część mnie, że byłam tam, że pamiętam podobne przeżycia.

Często zastygałam podczas czytania, pozostając w tym jednym miejscu, bez myśli, ale odczuwając głównie radość i ekscytację. I to była taka forma medytacji w ciszy, bezruchu, spokoju, radości.

Potem medytowałam podczas gry na instrumentach. Naprawdę potrafiłam odpłynąć w dany moment, kiedy utwór już wszedł w palce, a ja dawałam się w tym prowadzić czemuś nieznanemu. Wibracje muzyki klasycznej zabierały mnie w jakieś miejsce, a interpretacja utworu układała się samoistnie, jakby odgórnie bez skupiania się na tym. Byłam wtedy ponad myślami.

A ponieważ ćwiczyłam od 1 godziny do 3 dziennie, to dzięki temu osiągałam umiejętność bycia w tu i teraz nie będąc tego świadomą.

Nie było wówczas telefonów komórkowych, do których miałabym chęć zaglądać co chwila, nie było u nas nawet telefonu stacjonarnego – serio nie miałam go w domu do 15 roku życia. A więc po prostu byłam. Skupiona na dźwiękach, które przenosiły mnie w głąb siebie. W niezrozumiałe – wtedy – połączenie.

Dzięki tym doświadczeniom, kiedy już świadomie zaczęłam rozwijać się i gdy po różnych poszukiwaniach siły, mocy i miłości na zewnątrz, skierowałam się ponownie w głąb siebie, ten proces medytacji -po mojemu – wypłynął naturalnie ze mnie.

Czuję co jest mi potrzebne na daną chwilę, aby się wyciszyć i odbyć podróż do Źródła, które jest we mnie. Do tego Wszechświata, do którego mam zawsze dostęp, gdy wyłączę wszelkie rozpraszacze.

I jak już wiele razy powtarzałam, nie potrzebuję siadu skrzyżnego, mogę włączyć sobie muzykę lub nie, zapalić świece czy kadzidła lub nie. Gdziekolwiek jestem, czasem wystarczy parę zdań z książki lub dźwięków muzyki, żebym się wyłączyła ze świata fizycznego i pofrunęła daleko, choć tak blisko do swojego wnętrza. Do pełni.

Czym jest medytacja według mnie – co potrzebujesz wiedzieć?

Najprostszą definicja medytacji brzmi – być kompletnie obecnym.

I nie, nie chodzi tu o zatapianie się w ciszy i wyłączenie myśli na wiele godzin.

W medytacji nie chodzi o to, by Twój umysł był cicho. Chodzi o świadome obserwowanie go.

Nawet, kiedy zrobisz jeden świadomy oddech, w którym jesteś obecna w pełni, to jest to właśnie medytacja.

W stanie medytacji jesteś za każdym razem kiedy odczuwasz obecność w danym momencie, w danej czynności w pełni, bez narracji umysłu.

Nie możesz jednocześnie myśleć i obserwować myśli.

I to na początku może być parę sekund. Potem parę minut itd.

Jeśli więc do tej pory Twoją wymówką było to, że nie umiesz wyłączyć myślenia, to być może moja historia ze wstępu tego podcastu pokazała Ci, że już wielokrotnie byłaś w stanie medytacji.

Kiedy stajesz się obserwatorem własnych myśli zaczynasz medytować. Oddzielasz się od swoich myśli i przestajesz być ich częścią, nie oddziaływują na Ciebie emocje powiązane z tymi myślami.

Jesteś tu i teraz, a wszystko po prostu przepływa przez umysł nie zabierając Twojej uwagi.

Nie oznacza to, że nie ma myśli i że umysł jest cichy. Oznacza to, że nie przywiązujesz do nich uwagi. A im częściej to powtarzasz, tym łatwiej Ci oddzielić dany moment od myśli.

Medytacja wzmacnia to czemu dajesz intencje.

Jest doświadczeniem naszej prawdziwej natury, czyli czystą świadomością siebie i swojej mocy.

Ale kiedy płynie przez Twój umysł dużo myśli nie oznacza to, że jesteś mniej świadoma. To tak jak z Oceanem po którym pływają różnego typu fale, czy Niebem na którym płyną obłoki. Twoja świadomość siebie jest jak niebo. Wystarczy, że jesteś świadoma tego, że obserwujesz przepływająca obłoki, ale nie jesteś nimi, jesteś niebem po którym te obłoki płyną.

Im więcej praktykujesz tym łatwiej Ci skoncentrować się tylko i wyłącznie na błękitnym niebie, czyli na świadomości siebie i pełni miłości.

Nie przejmuj się, że na początku umysł będzie podrzucał Ci dużo szumów i próbował odciągać twoje skupienie do przeszłości lub przyszłości.

Po prostu praktykuj.

Po co?

Do czego ma prowadzić medytacja?

Samo-wnikanie, którym jest medytacja ma zaprowadzić do świata Pierwotnej Jaźni. Bo tylko wychodząc ze świata intelektu – myśli, możemy wejść tam gdzie zaczyna się tzw. Królestwo Boga.

Medytacja to droga duchowego rozwoju i poznania, poznania własnej, a tym samej zbiorowej świadomości.

Droga by osiągnąć lub próbować osiągnąć maksymalny duchowy rozwój jak np. Chrystus.

Prawdziwa medytacja, ma za zadanie otworzyć człowiek na źródło poznania, na poznanie prawdy o naszym istnieniu i otworzyć na pełne połączenie ze Źródłem.

Teraz, kiedy już wiesz czym jest medytacja, chcę Cię zabrać do jej głębszego wymiaru.

Tego głębszego wymiaru możemy nauczyć się od samego Jezusa.

Jeśli z jakichś powodów, np religijnych uważałaś do tej pory, że medytacja jest sprzeczna z religią, że jest sprzeczna z naukami Jezusa to pozwól że zadam Ci pytanie.

Jak myślisz co Jezus robił przez 40 dni na pustyni?

Czy i jak medytował Chrystus i jakie to ma znaczenie dla Ciebie i dla mnie?

W jednym zdaniem mogłabym powiedzieć, że zatapiając się w miłości. Stając się jednym ze wszystkim.

Jezus uczył jak medytować i możemy odnaleźć nie tylko nikłe ślady na to, ale całe przypowieści czy historie powtarzane w Nowym Testamencie.

Wszystkie ewangelie zawierają w sobie sekretne przekazy dotyczące duchowego rozwoju. Aby je zrozumieć w pełni, nie kupując tylko tego wierzchniego przesłania przypowieści, potrzebujemy wewnętrznego intuicyjnego poznania siebie.

Wielokrotnie w Nowym Testamencie można odszukać informacje o istnieniu wiedzy tajemnej, którą przekazywał Jezus, a która pomaga osiągnąć maksymalny rozwój duchowy.  Czyli odkryć świat Pierwotnej Jaźni poprzez medytację.

Ale trzeba pamiętać, że studiując ogólnie Biblię napotykamy na wiele symboli, liczb, sylab, słów, które opisują świat niewidzialny językiem przyswajalnym przez człowieka.

Np. Za każdym razem kiedy Jezus mówił o tym, że Królestwo Boże jest w nas, miał na myśli to niebo, którego możemy doświadczyć wchodząc w stan medytacji i pełnej świadomości.

Stan medytacji o krok dalej to doświadczenie swojej boskiej natury.

Jezus był, podobnie jak inni, którzy byli przed nim i po nim, nauczycielem duchowym, który był świadomy swojego powołania. Dodatkowo wiedział, że najwyższy stopień wiedzy duchowej jest zachowany dla tych, którzy są gotowi na pełne przeniknięcie mądrości ze Źródła. Zanim ktoś osiągnie ten stopień uczy się i rozwija poprzez przypowieści, mity, baśnie i legendy.

A ponieważ większość starożytnych cywilizacji wzrastała na brzegach rzek, to te przypowieści czerpały przykłady z życia właśnie tych społeczności, aby były dla nich zrozumiałe.

Poszukujących tajemnej wiedzy nazywano rybakami, ponieważ to oni sieciami tworzonymi przez medytację, przeczesują głębiny świadomości w poszukiwaniu symbolicznych ryb, czyli kontaktu z duchowym światem.

A więc jeśli celem każdej duszy jest pełnia rozwoju duchowego, pełnia samoświadomości, to aby przez każdą z nas, każdą duszę Źródło dokonywało coraz szerszego samopoznania, to właśnie medytowania “jak Jezus” jest do tego dobrym wzorem.

Co może doprowadzić finalnie każdego do pełni rozwoju duchowego?

Jezus pokazywał nic innego jak drogę do ponownego zaistnienia w duchowym świecie – Raju czy też Niebie.

Ponownego połączenia się ze Źródłem wszystkiego, na poziomie niefizycznym.

Powrotu do umiejętności, które na przestrzeni dziejów zatraciliśmy, umiejętności bezpośredniego kontaktu ze Źródłem.

Kierowania się instynktem wypływającym z Pierwotnej Świadomości.

Żeby ten kontakt odbudować potrzebujemy udać się pod symboliczne w Biblii “drzewo figowe” Drzewo poznania, które oznaczało wówczas miejsce kontemplacji, i odkleić się od umysłowego tworzenia życia, w którym dąży się tylko do zaspokojenia potrzeb niższego szczebla. Płynących z chęci posiadania i przekonaniu o oddzieleniu od Źródła.

Sami wyszliśmy z Raju i zapomnieliśmy kim jesteśmy naprawdę.

Weszliśmy w mocno ograniczony, 5 zmysłami świat, który znamy teraz.

Weszliśmy świat rozdzielający świat duchowy – symbolizowany przez 2 ryby, czy też 2 ostatnie pieczęcie, czakry od świata materialnego –  symbolizonwanego przez 5 chlebów, 5 pieczęci dolnych, 5 czakr liczonych od czakry podstawy.

Choć ten świat pięciu chlebów – 5 pierwszych czakr jest piękny, to jest niepełny, bo trzyma nas tylko w świecie materii.

Zadaniem Jezusa było pomóc ludzkości aktywować ponownie 2 ryby czyli 2 ostatnie centra duchowe. Ponieważ To one pomagają w przeniesieniu się do wyższych gęstości czy też wyższej świadomości.

Bramą do naszego powrotu, jest nasza świadomość, która może pomóc nam wrócić do wewnętrznego świata.

Nasz umysł jest zatopiony w materii. Kieruje się niższymi zmysłami i jest jak brudna sadzawka lub burzliwe morze.

Umysł pozostaje w ruchu, przechodzą przez niego fale uczuć, pozbawione ładu myśli, pragnienia. I przez to żyjemy na powierzchni tafli wody.

Nie dostrzegamy świata, który jest w głębi, głębia podczas falowania jest niedostrzegalna.

Jeśli chcemy zajrzeć w głębię naszej świadomości potrzebujemy uspokoić burzę na morzu naszego umysłu. Wtedy zajrzymy do naszego duchowego wnętrza. I do tego właśnie zachęca Jezus o tym czytamy np. w Ew. Św Marka 4:35-41 i innych ewangeliach gdzie mowa o uciszeniu morza, burzy.

W tym właśnie pomocna jest medytacja, nazywana też modlitwą serca lub medytacyjną.

Tylko dzięki niej można poznać tajemnicę istnienia życia. Bo przez umysł nigdy nie zrozumiemy tej wyższej, głębszej rzeczywistości.

Podczas medytacji Jezus, jego uczniowie, udawali się w samotne podróże medytacyjne (40 dni na pustyni) przymykali swoje ziemskie oczy, aby wyłączyć zmysły zewnętrzne i uaktywnić widzenie wewnętrzne. Koncentrując się na miłości i na wewnętrznym odczuwaniu, pozwalali na otwieranie się nowego pola świadomości. TO prowadziło do przebudzenia się i połączenia z Bogiem, Źródłem wszystkiego.

Sami możemy wybrać taką formę medytacji jaka jest dla nas najbardziej odpowiednia.

W każdej technice chodzi o obserwacje umysłu i stopniowe wyciszanie jego intelektualnej aktywności

Pamiętaj, że razem z rozwojem duchowym zmienia się sposób w jaki medytujemy.

I nawet jeśli na zewnątrz osoba medytująca wygląda jak w stanie,zen to w środku toczy się tak naprawdę batalia.

Być może już wielokrotnie podchodziłaś do tematu medytacji, ale powstrzymywał Cię przed tym nie tylko przekonanie, żę to trudne. Ale także to, co inni pomyślą kiedy zatopisz się w sobie. Może będziesz dziwnie wyglądać, może powiedzą, że Ci odbiło, że to New Age.

W sumie od zarania dziejów medytowało się czy modliło w samotności. Dlatego podczas medytacji szuka się spokojnego i cichego miejsca.

Mam nadzieję, że tym odcinkiem zachęciłam Cię do znalezienia swojego własnego sposobu na medytację. Na tę powrotną drogę do siebie do pełnego samopoznania i połączenia ze Źródłem.